dr inż. Radosław Śliwka
„Jedyny łatwy dzień był wczoraj” – to motto sił specjalnych amerykańskiej marynarki Navy Seals można śmiało dziś odnieść również do biznesu. Od wybuchu epidemii Covid-19 upłynęły już niemal trzy lata. W tym czasie borykaliśmy się z kolejnymi lockdownami, przerwaniem ciągłości dostaw surowców i komponentów oraz kryzysem na rynku półprzewodników. Gdy przedsiębiorstwom udało się wypracować procesy i sposoby działania będące reakcją na wywołane epidemią zjawiska, część osób wieszczyła nadejście tzw. nowej normalności. Świat nie zdążył się jednak nacieszyć tym stanem, gdyż 24 lutego 2022 roku doszło do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Poza niekwestionowaną tragedią tysięcy niewinnych osób i katastrofą humanitarną wojna wywołała długotrwałe konsekwencje gospodarcze.
Wybuch wojny przełożył się w krótkim czasie na wzrost cen surowców energetycznych, a w szczególności ropy naftowej. W konsekwencji zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorstwa borykają się z kilkusetprocentowymi wzrostami cen prądu i gazu.
Należy pamiętać, że Ukraina zajmowała dotychczas piąte miejsce w światowym eksporcie pszenicy, a ponadto dla Polski była ważnym dostawcą olejów roślinnych, miodu oraz półproduktów do produkcji pasz. W następstwie braku dostaw tych surowców z Ukrainy nastąpił wzrost cen i spadek dostępności żywności. W wyniku działań wojennych lub sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję część polskich przedsiębiorców utraciła istotne rynki zbytu, co zdestabilizowało ich rentowność i przepływy finansowe.
Równolegle do działań wojennych Rosja wykorzystuje machinę dezinformacyjną nakierowaną na wzbudzenie niechęci do przyjmowania uchodźców oraz zmniejszenia zaufania społecznego i wzrost niepokojów. Ponadto fakt sąsiadowania z terenami objętymi wojną sprawił, że Polska nie jest już tak atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów. Spadła również chęć podejmowania inwestycji przez polskich przedsiębiorców, gdyż trudno planować otwarcie nowego zakładu, linii produkcyjnej lub wprowadzenie nowych produktów na rynek w sytuacji, w której nie można nawet oszacować, czy to się opłaca.
Opisane wyżej następstwa wojny w Ukrainie spowodowały, że zarówno Polska, jak i duża część Europy znalazły się na krawędzi kryzysu. Nie dość, że działania wojenne miały niebagatelny wpływ na wzrost rozpędzonej w epidemii Covid-19 inflacji, to jeszcze postawiły przedsiębiorstwa w sytuacji jednoczesnego braku rynków zbytu i lawinowo rosnących kosztów.
Większość polskich przedsiębiorców nie pamięta czasów, w których nie odnotowywali wzrostów sprzedaży. Nie mają zatem doświadczeń w zakresie postaw, jakie należy przyjąć, wchodząc w tak głęboki kryzys. Najbardziej naturalną i intuicyjną reakcją dla nich jest zamrożenie wydatków i oczekiwanie na rozwój sytuacji. W mojej ocenie nie jest to jednak strategia, która pomoże im wyjść z kryzysu mocniejszymi.
Należy bowiem zwrócić uwagę, że pędząca inflacja będzie powodowała nieuchronny wzrost presji płacowych, a co za tym idzie – wzrost kosztów zatrudnienia. Nieustannie rosnące ceny mediów i surowców będą powodowały, że koszty wytworzenia produktów i usług będą nieustannie rosły. Przedsiębiorstwa, które pozostaną w zamrożeniu i nie podejmą żadnych działań zmuszone będą przerzucać te koszty na klientów. W konsekwencji będą tracić udział w rynku, co z kolei może doprowadzić do bankructw lub przejęć polskich firm przez duże, zagraniczne korporacje.
W mojej opinii kluczem do przetrwania kryzysu, a nawet wzmocnienia firmy w tym trudnym czasie jest elastyczne i rentowne dostosowanie się do nieprzewidywalnej rzeczywistości. Wydarzenia ostatnich lat pokazały, że najlepiej z sytuacjami kryzysowymi radzą sobie nie firmy największe, lecz te najbardziej elastyczne.
Elastyczność tę można uzyskać m.in. dzięki przyjrzeniu się procesom zachodzącym w organizacji – od administracji i procesów biurowych po produkcję magazynu i transport. Warto spojrzeć na przepływ zamówień, informacji i materiałów przez organizację. Z pewnością dostrzeże się wówczas obszary, za które żaden z działów nie jest odpowiedzialny lub takie, w których odpowiedzialność się nakłada, powodując konflikty i szum komunikacyjny. Znajdą się pewnie również pracochłonne w przygotowaniu raporty i zestawienia, których nikt nie czyta. Z dużym prawdopodobieństwem okaże się też, że pracownicy różnych działów bazują na różnych danych dotyczących tych samych obszarów funkcjonowania firmy. Eliminacja tego typu nieprawidłowości spowoduje, że procesy staną się płynne, a reakcja na zmienne otoczenie będzie szybsza.
Już niemal za frazes można uznać stwierdzenie Justina Treudau, że „nigdy w historii zmiany nie zachodziły tak szybko i już nigdy nie będą działy się tak wolno jak dziś”. Przewymiarowane i zbyt sztywne procesy, wielopoziomowa decyzyjność, rozproszona odpowiedzialność i biurokracja powodują, że reakcje przedsiębiorstw na nagłe, niespodziewane zmiany otoczenia porównać można do kręcenia kołem sterowym na Titanicu. Zanim zmienią kurs, upłynie zbyt dużo czasu i skończą na górze lodowej. Jeszcze gorsza wydaje się być strategia niewykonywania żadnego ruchu w nadziei, że zbliżająca się nieuchronnie góra lodowa nagle zniknie.
Smart Project S.K.A.
ul. Libelta 27/A3.1
61-707 Poznań
NIP: 7811878786
REGON: 302125920