Teza:
RFID (ang. radio-frequency identification, identyfikacja za pomocą fal radiowych) to technologia, która powstała w połowie XX w., ale do przełomu wieków było to pojęcie szerzej nie znane. Nawet wśród tych, którzy zetknęli się z tym akronimem, mity mieszały się z faktami. „Świetna technologia, ale zbyt droga w zastosowaniu” (m.in. cena pojedynczego tzw. taga) było opinią, z którą najczęściej można było się zetknąć, kiedy pojawiało się pytanie o RFID. Technologia ta jest obecnie wykorzystywana coraz powszechniej – tym bardziej warto wyjaśnić czym jest i jak policzyć czy opłacalne jest jej wdrożenie.
W dobie dzisiejszej technologii nikomu nie trzeba już wyjaśniać czym jest kod kreskowy. Z pewnością wciąż jest dostatecznie wielu ludzi, którzy nie wiedzą czym jest QR kod (ang. Quick Response), choć i ten stał się w przeciągu ostatniego roku wyjątkowo popularny i szeroko dyskutowany. A na pytanie do czego służą te kody, padłyby różne odpowiedzi, zależne od profilu zawodowego, czy zainteresowań pytanej osoby.
Jednak zdecydowana większość z indagowanych odpowiedziałaby, że kody te służą do identyfikacji. Ktoś, kto ma do czynienia z kodami kreskowymi wyłącznie podczas zakupów w sklepach, odpowie, że do identyfikacji towaru na kasie. Ktoś, kto miał do czynienia z biletem, czy innym dokumentem zakodowanym w kodzie QR odpowie, że może też służyć do identyfikacji osoby oraz jej uprawnień określonych w tym bilecie, czy dokumencie. Przykłady można mnożyć, ale jeśli wśród pytanych natkniemy się na logistyka, może paść dużo bardziej złożona odpowiedź, a jej złożoność będzie zależała od tego jakimi procesami logistyk się ten zajmuje i jak głęboką wiedzą dotyczącą standardów stosowania kodów (np. standardy GS1) posiada.
Kody kreskowe służą zarówno do identyfikowania jednostek handlowych (GTIN), opakowań zbiorczych (różne typy kodów), czy jednostek ładunkowych (SSCC). Im bardziej złożony kod, tym więcej można zapisać w nim informacji: najprostsze jak GTIN, czy GLN przekazują prostą informację, w dłuższym (np. GS1-128) można zawrzeć kilka informacji (np. kod artykułu + datę przydatności itd.). Oprócz prostych kodów jednowymiarowych, występują bardziej złożone, wśród których wspomniany wyżej QR (kod dwuwymiarowy) umożliwiający zapisanie całkiem pokaźnej ilości informacji.
No dobrze, ale jak się to ma do RFID? Otóż ma się i to bardzo.
Technologia RFID, bo w tym przypadku należy mówić o technologii, to nic innego jak system kodowania informacji o podobnym charakterze jak wszystko to, o czym była mowa w przypadku zastosowania kodów kreskowych, czy wielowymiarowych. To wszystko i o wiele więcej!
Na system RFID składa się kilka elementów: transponder, antena, czytnik oraz współpracujący z nimi system IT. Najbardziej charakterystycznym dla RFID jest niewątpliwie transponder, znany też jako tag, chip, czy znacznik. Jest to element, który w podstawowej wersji składa się z układu scalonego (chipa) oraz cewki antenowej. Chip zawiera unikalny dla danego transpondera kod, a cewka antenowa umożliwia przekazywanie tej informacji do czytnika i dalej do systemu informatycznego. O ile nie będziemy się w tym artykule zastanawiać się nad tym jakie wymagania powinien spełniać system IT, czy czytnik, to warto poświęcić nieco więcej miejsca na zapoznanie się z możliwościami transpondera. Jego podstawowe składowe już poznaliśmy, ale to dopiero początek. Na dalszą charakterystykę transpondera składa się:
– fizyczna postać – może być zarówno cienką naklejką, jak też całkiem pokaźnym pudełkiem przymocowanym trwale do np. kontenera,
– sposób kodowania: od najprostszego, zawierającego unikalny kod nadany przez producenta (RO – read only), poprzez taki, który można samodzielnie zakodować, ale tylko raz (WORM – write once, read many), aż po takie, które można wielokrotnie kodować i odczytywać (RW – read and write),
– rodzaje i pojemność dostępnej pamięci: wersja podstawowa zawiera kodowanie producenta, a najbardziej złożona dodatkową pamięć, w której użytkownik może zapisać jak na komputerowym dysku informacje, które uzna za niezbędne),
– sposób komunikowania się z anteną: tag może być pasywny (kumuluje energię, którą otrzymuje z anteny, a kiedy nazbiera jej dostatecznie dużo, wykorzystuje ją, żeby „odpowiedzieć na wezwanie” anteny) albo aktywny (tag posiada własne źródło zasilania, które umożliwia przekazywanie zawartej w chipie informacji do czytnika).
Wiedząc co składa się na system RFID oraz rozumiejąc sposób komunikacji, możemy teraz zadać dwa praktyczne pytania, które pozwolą wyobrazić sobie jak użyteczne będzie zastosowanie takiego systemu i gdzie właściwie będzie mógł zostać zastosowany.
Pierwsze z tych pytań to: jak blisko musi znaleźć się tag od anteny i czytnika, żeby możliwe były odczytanie zapisanej w nim informacji? Ta odległość wynosi od kilku centymetrów aż do… kilkudziesięciu metrów i zależy od:
– częstotliwości wykorzystywanych fal radiowych: niska częstotliwość, czyli LF (ang. low frequency) to najmniejszy dystans, a najwyższa UHF (ultra high frequency) to największa możliwa odległość anteny i czytnika od tagu,
– rodzaju zastosowanego tagu – pasywny służy do komunikacji na bliskie odległości, a te największe wymagają zastosowania tagów aktywnych.
Drugie pytanie brzmi: jak długo trwa odczyt pojedynczego tagu i jak to się ma do technologii odczytu kodów kreskowych, czy też QR? Odpowiedź nie pozostawia przestrzeni na dyskusje: porównanie wydajności systemu RFID do pozostałych technologii wypada zdecydowanie na korzyść tej pierwszej. System RFID jest w stanie odczytać do kilkuset tagów jednocześnie w ciągu sekundy. Bez konieczności rozformowania ładunku, czy nawet otwierania kontenera, czy naczepy!
Po zaznajomieniu się z technologią, można przystąpić do rozważań, gdzie RFID najlepiej się sprawdzi i czy to już właściwy moment na jej wdrożenie. Kiedy spróbujemy odpowiedzieć na drugie z pytań logiką tzw. business case (porównanie kosztów i korzyści z wdrożenia), sprawa wydaje się prosta. Jakie są potencjalne koszty wdrożenia dowiemy się kiedy tylko zdefiniujemy nasze potrzeby: czy chcę oznaczać pojedyncze produkty, czy może wystarczy, że skupię się na opakowaniach zbiorczych? A może chciałbym oznaczyć tagami RFID moje środki transportu i po odpowiednim zestrojeniu systemu i włączeniu do niego także innych podmiotów sprawić, że szlaban na bramie wjazdowej na teren parku logistycznego otworzy się automatycznie przed wcześniej zaanonsowaną ciężarówką, a na ekranie smartfona kierowcy pojawi się informacja pod którą bramę magazynu ma się podstawić? Na pytanie o koszty odpowie oferta, którą otrzymamy w odpowiedzi na zapytanie, które określi nasze potrzeby.
A co w takim razie z korzyściami? To też nie powinno stanowić żadnego wyzwania dla kogoś, kto rozumie procesy, w które chce wpasować tę technologię. Czas potrzebny na identyfikację, dokładność informacji o zapasie, którym firma dysponuje w sklepach, czy centrum dystrybucji albo możliwość śledzenia ładunku na poszczególnych odcinkach łańcucha dostaw, co pozwoli zarządzać ryzykiem opóźnienia dostawy, to tylko najbardziej oczywiste przykłady, które po skwantyfikowaniu oszczędności, znajdą się po stronie korzyści w obliczeniach zwrotu z inwestycji.
W takim razie wróćmy do pytania o to w jakich obszarach już teraz można by wykorzystać tę technologię, żeby przyniosła najszybszy zwrot z inwestycji. Odpowiedź na to pytanie może zaskoczyć wielu ludzi: niemal wszyscy korzystamy z tej technologii w codziennym życiu. Kto z nas nie płaci „zbliżeniowo” w sklepach? To RFID! Co prawda w jej szczególnej wersji, czyli tzw. NFC (ang. near field communication – komunikacja bliskiego zasięgu), ale to też RFID. Niektórzy z nas mają psy – chip, którego wszczepia czworonogowi weterynarz to transponder RFID. A karty, czy breloki, które po zbliżeniu do czytnika pozwalają otworzyć drzwi? Kiedy wyrzucamy śmieci, warto (choć może to dziwnie wyglądać) obejrzeć pojemniki na śmieci: z dużym prawdopodobieństwem (zwłaszcza wtedy, kiedy odwiedzamy śmietnik w większym mieście) znajdziemy przymocowany do zewnętrznej ścianki pojemnika kawałek plastiku– to też transponder RFID. Tak jest – technologia RFID jest już wszechobecna i ma coraz szersze zastosowanie. Jeśli kogoś zainteresowałby potencjał jej wykorzystania w codziennym życiu, ciekawe może być zapoznanie się z eksperymentem, który rozpoczął się w Szwecji kilka lat temu, a obecnie ze względu na zainteresowanie ze strony społeczeństwa, trudno już chyba mówić o tym jako o eksperymencie. W każdym razie w Internecie można znaleźć wiele informacji o rozwiązaniu zastosowanym w tym kraju, które pozwala zastąpić karty płatnicze, czy nawet klucze od mieszkania chipem wszczepianym pod skórę.
W niniejszym artykule zostało wskazanych powyżej kilka możliwych zastosowań tej technologii w logistyce, a że omówienie każdej z nich jest materiałem na osobne artykuły, wspomnimy tu zaledwie o dwóch obszarach zastosowań, które wydają się szczególnie interesujące. Pierwszy z nich dotyczy usprawnienia procesów przyjęcia dostawy do magazynu, czy sklepu, aktualizacji informacji o bieżącym zapasie w danej lokalizacji oraz kontroli dystrybucji. Drugi natomiast dotyczy funkcjonalności śledzenia ładunku (tzw. Track and trace).
Mamy w pamięci przykład organizacji parku logistycznego, w którym ciężarówka jest identyfikowana na bramie za pomocą przypisanego do niej tagu RFID. Wyobraźmy sobie teraz, że brama w strefie przyjęcia towaru w magazynie, czy sklepie wyposażona jest w antenę systemu. Kiedy przypomnimy sobie jaka jest możliwa wydajność „odczytu” informacji z transponderów, łatwo jest wyobrazić sobie ile trwa proces przyjęcia dostawy, jaki jest poziom błędów w zliczeniu poszczególnych dóbr w potwierdzeniu oraz szybkość z jaką informacja o przyjęciu pojawi się w systemie magazynowym i dalej w systemie zarządzania zapasem przedsiębiorstwa. Czy wymóg przyjęcia systemowego dostawy najpóźniej do końca dnia, który często pojawia się jako zapis w procedurach operacyjnych, nadal jest wyzwaniem?
Pójdźmy dalej i wyobraźmy sobie przenośny kolektor danych (odpowiednik powszechnie stosowanego terminala-skanera kodów kreskowych), którym posługuje się pracownik magazynu albo sklepu. Przeprowadzenie okresowej, czy rocznej inwentaryzacji? A może precyzyjne zlokalizowanie konkretnej sztuki towaru na półce? Czy tego typu zadania nadal będą stanowiły wyzwanie organizacyjne i czasowe (kosztowe!) dla przedsiębiorstwa? Warto tu wspomnieć, że tag RFID może występować w postaci etykiety, na której można wydrukować dowolne informacje (a choćby i kod kreskowy jeśli jest taka potrzeba), ale może też pełnić rolę zabezpieczenia przed kradzieżą w sklepie (tzw. etykiety typu dual) i współpracować z systemem bramek takiego systemu.
Powyżej była mowa o tagach i o tym co je charakteryzuje. Ale nie wspomnieliśmy jeszcze o tym, co stanowi istotną przewagę tagu nad kodem kreskowym. Otóż tag, w przeciwieństwie do kodu kreskowego, zawiera swój niepowtarzalny znacznik i określa towar nie tylko co do rodzaju, np. obuwia sportowego, ale co do tożsamości! Oznacza to, że odczytując tag z opakowania tego obuwia, identyfikujemy nie tylko jakiś model obuwia w określonym rozmiarze, ale te dwie konkretne sztuki (lewa i prawa), które w tym opakowaniu się znajdują. Jakie nieprawdopodobne możliwości prześledzenia tej konkretnej pary od jej wyprodukowania aż od momentu, kiedy zostały przyjęte w magazynie, czy sklepie. A jeśli weźmiemy jako przykład opakowanie kawy? Kiedy i na jakiej plantacji zostało zebrane ziarno. Kiedy trafiło do palarni i kiedy zostało wypalone. Jak długo pozostaje w naszym magazynie i ile jeszcze pozostało zanim upłynie termin przydatności do spożycia. To zupełna rewolucja jeśli chodzi o zarządzanie jakością, gospodarką magazynową (FIFO, FEFO), czy polityką cenową.
Pozostaje jeszcze wspomnieć o dystrybucji i tzw. ostatniej mili łańcucha dostaw. Bo przecież ktoś kiedyś wejdzie w posiadanie wspomnianej pary butów, czy opakowania kawy. Zdaje się, że nie trzeba ani słowa podpowiedzi więcej co może się wydarzyć, kiedy ktoś zarejestruje zakupiony przedmiot w programie lojalnościowym albo zakup zostanie połączony z transakcją dokonaną kartą płatniczą. Nierealne? Otóż nic bardziej mylnego – już dzisiaj te informacje są ze sobą łączone w ramach procesu sprzedaży. Poza tym już dzisiaj istnieją sklepy, w których dokonuje się zakupu towarów opatrzonych tagiem RFID (np. popularna sieć wielkoformatowych sklepów sportowych, czy duża organizacja handlowa zarządzająca sieciami popularnych sklepów branży fashion). Czy przejście od filozofii obsługi w sklepie, kiedy to płatność przyjmuje kasjer do bramki RFID ulokowanej przy wyjściu ze sklepu jest czymś odległym w czasie? A jeśli wejście do sklepu możliwe będzie tylko dla tych klientów, którzy wcześniej zarejestrowali się w programie i podali jednocześnie numer swojej karty płatniczej? Rola pracownika ograniczy się do przyjęcia towaru i jego rozłożenia na półkach – całą resztę „obsłuży” klient. Nie tylko sam przejdzie przez cały proces sprzedaży, ale też zapewni przedsiębiorstwu znacznie szersze i lepsze zrozumienie łańcucha dostaw. Już nie tylko droga od producenta do sklepu, ale cały cykl życia konkretnego produktu (i, w jakimś sensie, jego finalnego właściciela) będzie widoczny. No dobrze, powiemy, może buty tak. Ale kawa? Albo kostka masła? Tu pojawia się kwestia Internet of Things (ang. Internet Rzeczy). Czy wszyscy słyszeliśmy już o tzw. inteligentnej lodówce? Nie? W takim razie warto wpisać to pojęcie w internetowej wyszukiwarce.
Zapas to nie tylko dobra, które leżą na regałach w magazynie, czy na sklepowych półkach, ale także wszystko to, co wcześniej zostało zamówione, a teraz jest w drodze do magazynu. W przypadku kiedy źródła zaopatrzenia przedsiębiorstwa znajdują się w przysłowiowym sąsiedztwie ten aspekt da się z powodzeniem pominąć w zarządzaniu zapasem, ale od naszego magazynu dzieli je kilka tysięcy kilometrów czy mil morskich, należy liczyć się z kilkumiesięcznym okresem od momentu złożenia zamówienia do momentu przyjęcia zamówionych dóbr w magazynie. Managerowie zakupów, czy łańcuchów dostaw od dawna zdawali sobie sprawę z ryzyka jakie niesie za sobą wybór dostawców w ramach zaopatrzenia tzw. Far Sourcing (dalekie źródła), w przeciwieństwie do tzw. Near Sourcing (bliskie źródła), ale z uwagi na to, że ryzyka te materializowały się z relatywnie rzadko, ustawienie właściwej sekwencji (w tym częstotliwości) procesu zamawiania, zapewniało możliwość utrzymywania racjonalnej wielkości zapasu i zaspokajanie potrzeb klientów zgodnie z przyjętą polityką poziomu obsługi. Tymczasem ostatnie dwa lata pokazały, że ryzyka, z których już wcześniej zdawaliśmy sobie sprawę, nie tylko częściej zmieniają się w realne zdarzenia dezorganizujące łańcuchy dostaw, ale też pojawiają się zupełnie nowe sytuacje, które jeszcze niedawno praktycznie nie były brane pod uwagę z uwagi na niskie prawdopodobieństwo wystąpienia, czy wręcz w ogóle nie były uwzględniane w planowaniu ciągłości biznesu. To wszystko sprawiło, że kontrola zapasu w jego drodze od producenta/dostawcy do magazynu przedsiębiorstwa stała się jednym z kluczowych obszarów zarządzania łańcuchem dostaw. Śledzenie ładunków realizowane w sposób tradycyjny oznacza jego rejestrację w kolejnych węzłach łańcucha dostaw i dostarczanie informacji w formie raportów do adresata. Wydaje się, że nie ma w tym nic skomplikowanego, a każda firma zainteresowana informacją na temat np. kontenera ze swoim towarem, łatwo taką informację może otrzymać. Nic podobnego. Nie wszystkie firmy mają właściwie zorganizowany system zbierania i przetwarzania tego typu informacji. Tym bardziej, że w długich łańcuchach dostaw występuje wielu pośredników, którzy mają rozmaite sposoby zbierania i przetwarzania informacji i nie zawsze można znaleźć usługodawcę, który zapewni synchronizację tego procesu oraz dostarczenie wymaganej informacji z oczekiwaną częstotliwością. A gdyby na te wyzwania nałożyć możliwości technologii RFID z jej wydajnym, nie wymagającym kontaktu sposobem gromadzenia informacji? Tagi na poszczególnych opakowaniach jednostkowych? A może wystarczy tag na opakowaniu zbiorczym? Albo oznaczenie nim jednostki ładunkowej, którą może być kontener lotniczy, morski, a nawet cała naczepa? Dzisiaj jeszcze daleko nam do sytuacji, w której każdy terminal portowy, czy park logistyczny wyposażony jest w bramę-antenę RFID, która zapewni zebranie informacji o tagach znajdujących się w jej zasięgu, ale czy obecność takiej infrastruktury jest odległą przyszłością? A jeśli komukolwiek przyjdzie do głowy uwaga, że przecież zawsze może znaleźć się producent np. w Azji, który odmówi uzbrojenia się w taki sprzęt, więc moment zaplombowania kontenera z towarem może w tym momencie zostać przegapiony, warto pamiętać, że przy takim zdarzeniu często uczestniczy inspektor wynajętej przez odbiorcę jednej z globalnych firm zapewniających kontrolę jakości. I ten inspektor może posiadać przy sobie kolektor danych, który nie potrzebuje bezpośredniego połączenia z system IT środowiska RFID. Taki kolektor na pozór wygląda jak zwykły skaner kodów kreskowych, a zebrane dane przekazuje do systemu, kiedy znajdzie się w jego zasięgu: bezprzewodowo albo po podłączeniu do stacji dokującej. I dzięki takiemu przenośnemu urządzeniu można dotrzeć z systemem RFID nawet tam, gdzie nie ma przysłowiowego gniazdka z prądem.
Na zakończenie warto zauważyć, że połączone siły technologii RFID oraz telematyki przynoszą zupełnie nowe możliwości z perspektywy zarządzania łańcuchem dostaw: indywidualny numer przyporządkowany do tagu oraz dowolny zestaw instrumentów zbierających dane w ramach systemu telematycznego (np. odbiornik GPS, termometr, komputer pokładowy samochodu) połączone ze sobą, pozwolą dowiedzieć się nie tylko gdzie i kiedy znalazł się nasz ładunek, ale też precyzyjnie określić które opakowanie, kiedy i w jakim miejscu znalazło się w sytuacji przekraczającej zakładane dla znajdującego się w nim ładunku parametry (np. wzrost temperatury wewnątrz kontenera zawierającego mrożone ryby).
Blockchain (ang. łańcuch bloków) to kolejna technologia, o której warto wspomnieć przy okazji rozważań nad możliwościami, jakie oferuje RFID. Tematyka blockchain jest sama w sobie fascynująca, a wyjaśnienie czym jest, jak funkcjonuje i jakie funkcjonalności oferuje, jest zagadnieniem na oddzielny artykuł. Na potrzeby tego wyjaśnijmy, że to, co większość z nas kojarzy się wyłącznie z tzw. kryptowalutami, oferuje znacznie więcej, a same kryptowaluty są niejako produktem uzupełniającym tej technologii. Uzupełniającym, ponieważ kiedy pominiemy ich rolę jako typowego pieniądza (spekulacja oraz tezauryzacja), stanowią niezbędne paliwo pozwalające utrzymać funkcjonowanie poszczególnych blockchainów. Krótko wyjaśniając: blockchain to technologia rozproszonego rejestru, który nie ma centralnego węzła (serwera, instytucji odpowiedzialnej), jest nieprawdopodobnie trudny do złamania przez hakerów, a przy tym oferuje możliwość walidacji dowolnych transakcji bez udziału jakiejkolwiek tzw. wiarygodnej trzeciej strony. Każda zapisana na nim informacja jest trwale zachowywana i nie da się jej podmienić bez naruszenia integralności całości rejestru – dzięki temu każda próba podmienienia wcześniej zapisanej informacji, jest natychmiast wychwytywana i niwelowana.
Analizując technologię blockchain skupmy się na dwóch pojęciach: rejestr oraz transakcja. Jak wcześniej wspomnieliśmy, blockchain jest rejestrem, na którym można zarejestrować i zwalidować dowolną transakcję. Taką transakcją może być przelew pewnej kwoty waluty powiązanej z danym blockchainem (każdy blockchain ma swoją walutę – powszechnie znany bitcoin jest walutą blockchain o tej właśnie nazwie), ale też zapisanie każdej innej, cyfrowej informacji. Na przykład kodu przypisanego do jakiegoś transpondera RFID.
Dlaczego warto rozważyć połączenie tych technologii? Wróćmy na chwilę do opisanej powyżej kwestii śledzenia ładunku w łańcuchu dostaw. Rozważyliśmy model, w którym poszczególni uczestnicy łańcucha dostaw oferują możliwość odczytania informacji z tagu dzięki swojej lokalnej infrastrukturze dostępowej, czyli anteny oraz czytnika podłączonego do systemu (przy okazji: antena może być zintegrowana z czytnikiem, ale do jednego czytnika, może być podłączona większa liczba anten). Wyzwaniem może okazać się integracja poszczególnych systemów. Jakkolwiek technologia RFID ma swoje standardy, to już schemat postępowania z odczytaną informacją zależy od oprogramowania, które wykorzystują poszczególne podmioty. Poza tym kod poszczególnych transponderów nie musi zawierać żadnych innych informacji – jego połączenie z niezbędnymi danymi, może odbywać się w ramach poszczególnych systemów, oferując przy tym zupełnie inną funkcjonalność. Na przykład system operatora terminala portowego może oferować wyłącznie powiązanie numeru transpondera z datą (np. przyjęcie do terminala, załadunek na statek itp.), system producenta oferuje nazwę, datę produkcji, czy sposób pakowania, a system operatora logistycznego łączy tagi poszczególnych opakowań zbiorczych lub jednostkowych z tagiem przypisanym do kontenera.
Jak w tym informatycznym gąszczu zapewnić wymianę danych i nie stracić jej integralności? Jedną z możliwych odpowiedzi jest skorzystanie z pośrednictwa blockchain. Jedną z charakterystycznych elementów tej technologii jest jej pełna przejrzystość i dostępność. Czyli każdy może sprawdzić jaka jest zawartość pojedynczego bloku. Rzecz w tym, że dla kogoś, kto nie wie, do którego bloku zajrzeć i co kryje się za zapisaną tam informacją, ta przejrzystość blockchain jest bezużyteczna. Co innego, kiedy wiemy gdzie została zapisana niezbędna nam informacja. W ten sposób, korzystając z dowolnego narzędzia komunikującego się z wybranym łańcuchem bloków możemy informację zapisać i odczytać, a sam łańcuch pełni rolę wystandaryzowanej dla wszystkich zainteresowanych platformy wymiany informacji. Wymiany, ale też archiwizowania informacji, ponieważ raz zapisana w bloku informacja, pozostaje tam na zawsze. W każdym razie tak długo, jak długo komputery można podłączyć do prądu oraz Internetu). W dodatku informacja jest zatwierdzona poprzez jeden z mechanizmów funkcjonowania sieci blockchain, czyli tzw. consensus (ang. zgoda) i dzięki temu oraz poprzez logikę procesu tworzenia kolejnych bloków (znacznik poprzedniego bloku jest częścią znacznika aktualnie tworzonego bloku), niemożliwa do zmanipulowania, czy usunięcia. Chciałoby się powiedzieć: idealne rozwiązanie dla zapewnienia standardu komunikacyjnego bez względu na to z jakiego systemów informatycznych korzystają poszczególni użytkownicy. Niestety, technologia blockchain ma też swoje wyzwania. Mianowicie poszczególne blockchainy nie potrafią się ze sobą komunikować. Nie potrafią, ponieważ nie istnieje wspólny dla nich wszystkich… standard komunikacji. Nie istnieje jeszcze, ale trwają pracę nad stworzeniem takiego standardu. Kiedy uda się sfinalizować te prace, świat uzyska nieprawdopodobnie potężne narzędzie do dyspozycji. Ale już dzisiaj istnieje całkiem pokaźna liczba rozmaitych dedykowanych na potrzeby zarządzania łańcuchem dostaw (w tym śledzenia ładunków) rozwiązań opartych o tę technologię.
Historia uczy nas, że niemal każda technologia, która jest bardziej zaawansowana niż to, czym ludzkość dysponowała wcześniej, ma zarówno swoich entuzjastów, jak i tych, którzy dopatrują się niemal samych zagrożeń związanych z jej wykorzystaniem. Wszystkie powyższe rozważania dotyczące RFID przedstawiają dostatecznie entuzjastyczną ocenę możliwości, które niesie ze sobą ta technologia, żeby, w poczuciu obowiązku, nie pominąć milczeniem jej potencjalnych ciemnych stron. Nie tyle sama technologia, co raczej potencjał jej wykorzystania sprawia, że wielu ludzi zastanawia się w jakim świecie będą żyły nie tylko nasze dzieci, ale, przy takim tempie rozwoju, za kilka zaledwie lat, my sami. Czy będzie to świat przyjazny człowiekowi, w którym nowoczesne technologie będą służyły dobru ludzkości, czy może coraz bardziej narastająca pokusa kontrolowania wszystkiego i wszystkich sprawi, że będziemy żyli w stałym poczuciu, że ktoś patrzy nam na ręce nie tylko w pracy, ale też wszędzie tam, gdzie człowiek pragnie prywatności i intymności? O ile dzisiaj godzimy się na oddanie części naszej prywatności dla wygody, którą oferują nam spersonalizowane reklamy, czy podpowiedź smartfona, że w pobliżu jest restauracja, która może być wyjątkowo interesująca, to może okazać się, że nie wykażemy się podobnym entuzjazmem, kiedy fiskus zakwestionuje fakturę, którą zaksięgowaliśmy w koszty reprezentacji, uzasadniając, że w tej restauracji byliśmy nie z kontrahentem, a z rodziną.
Smart Project S.K.A.
ul. Libelta 27/A3.1
61-707 Poznań
NIP: 7811878786
REGON: 302125920